Nasza Ojczyzna
„Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy” – to pierwsze słowa naszego hymnu narodowego. Miłość do swojej Ojczyzny jest wielką wartością, którą należy pielęgnować, by służyła nie tylko nam, ale i wszystkim obywatelom. Życie poszczególnych ludzi może być moralne lub niemoralne; jedni ludzie kochają bliźnich i chcą im pomagać, inni są wobec nich obojętni, a czasem nawet stają się ich wrogami. Można żyć egoistycznie, dbając wyłącznie o siebie lub pomagać i poświęcać się innym. Człowiek ma możliwość odszukać Pana Boga, uwierzyć w Jego istnienie, zaprzyjaźnić się z Nim, żyć według Jego nakazów albo być obojętnym wobec Stwórcy. Można niszczyć wiarę u bliźnich, można być tylko konsumentem wszystkiego, co Pan Bóg stworzył albo też walczyć z własnym egoizmem, pychą, lenistwem, głównymi grzechami, które utrudniają kultywowanie szeroko pojętej miłości i życzliwości.
Powstaje pytanie, jak mamy żyć, by najlepiej służyć Ojczyźnie, która jest naszą najdroższą Matką. Naszą powinność wobec Ojczyzny najczęściej uświadamiamy sobie w dniach historycznych rocznic, zarówno gdy wspominamy wydarzenia wielkiej chwały naszego Narodu, jak i wielkie klęski, w czasie których nasi rodacy tracili swoje życie. Oddawali swój najcenniejszy dar, by nasza Ojczyzna była wolna i suwerenna. Pragnęli wyzwolić Ojczyznę z niewoli i ucisku od tych, którzy starali się ją całkowicie zniewolić, upodlić i na zawsze wymazać z mapy Europy.
Różne są dzisiaj propozycje służenia Ojczyźnie. Chrześcijanie są przekonani, że w intencji Ojczyzny należy się dużo modlić, by Pan Bóg Jej błogosławił, a wszystkich rodaków nieustannie obdarzał miłością i mądrością. Warto pamiętać, że Polacy byli silni militarnie wtedy, gdy u Pana Boga szukali pomocy, Jemu zawierzali najważniejsze osobiste i obywatelskie sprawy, żyjąc według wskazań dekalogu. Nasze wielkie zwycięstwa: pod Grunwaldem, Wiedniem, Chocimiem czy na przedmieściach Warszawy były pełne chwały i odbiły się echem w całej Europie. Przed bitwą pod Grunwaldem nasi żołnierze wraz ze swymi wodzami na kolanach błagali Pana Boga o zwycięstwo i z pieśnią Bogarodzicy w sercu i na ustach szli do walki, pokładając nadzieję w Panu Bogu. Byliśmy wtedy duchowo silni, zdolni ratować nie tylko naszą Ojczyznę, ale i Europę od rządów krzyżackich, niewoli muzułmańskich innowierców czy kilka wieków później nawały bolszewickiej.
Obecnie wielu naszych rodaków wierzy anemicznie lub wcale nie wierzy w pomoc Pana Boga. Wielu chce rozwiązywać sprawy osobiste i społeczne bez pomocy naszego Pana i Stwórcy. Wiele osób liczy wyłącznie na samych siebie w rozwiązywaniu trudnych spraw i narodowych problemów. Rzadko ludzie modlą się za swoją Ojczyznę. Wielu twierdzi, że są wierzący, ale nie praktykują religijnie. Pod wpływem propagandy laickiej niektóre przykazania dekalogu wyszły z mody, dlatego nagminnie nie są przestrzegane.
Naród bez bliskiej łączności z Panem Bogiem, nierespektujący przykazań dekalogu nie rozwija się normalnie. Nagminnie popełniane grzechy ciężkie hamują pozytywny i twórczy rozwój poszczególnych jednostek, ale także całego społeczeństwa. Grzechy wytwarzają egoistyczne postawy względem bliźnich i czynią niesprawiedliwy podział wśród obywateli. Rozwarstwione społeczeństwo stwarza coraz to większe skupiska ludzi biednych, chorych, uzależnionych i bezdomnych.
Naród, w którym żyje wielu egoistów, ludzi pysznych, leniwych, uzależnionych od alkoholu, seksu, narkotyków czy internetu zawsze będzie moralnie osłabiony. Należy zatem pamiętać, że bardzo niebezpieczne dla bytu i prawidłowego rozwoju każdego Narodu jest oderwanie się od najwspanialszego Prawodawcy, czyli Pana Boga, który jasno w dekalogu określa, co jest dobre, a co jest złe. Obywatele, którzy starają się wypełniać słuszne Boże nakazy, najlepiej służą swojej Ojczyźnie. Każdy człowiek i każda społeczność uwikłana w ciężkie grzechy wcześniej czy później obumiera.
Eutanazja
W dawniej chrześcijańskich krajach rozgorzała dyskusja na temat eutanazji. Jedni są za jej wprowadzeniem, a inni są jej przeciwnikami. Niektóre państwa zalegalizowały eutanazję i na życzenie chorego lekarz bezkarnie może skrócić cierpiącemu człowiekowi życie. Praktyka uśmiercania chorych i niedołężnych na życzenie coraz bardziej się rozpowszechnia. Coraz więcej ludzi w Europie przestało wierzyć, że życie daje i zabiera tylko Pan Bóg. Obecnie niektórzy ludzie sami chcą decydować o najważniejszych problemach dotyczących ludzkiego życia, pomijając Boskiego Prawodawcę.
Wielu ludzi twierdzi, że cierpienie człowieka jest bezsensowne. Dlatego zwolennicy eutanazji pytają, jaki zatem jest sens przedłużania męczarni ciężko chorym i niedołężnym. Czy nie lepiej skrócić choremu straszliwe męczarnie, podając mu śmiercionośne „lekarstwo”? Podobnie ekonomiści zwracają uwagę na ponoszenie bezsensownych kosztów, gdy utrzymuje się przy życiu ludzi niedołężnych i chorych. Za eutanazją często opowiadają się też najbliżsi krewni, niekiedy córka czy syn chorego, którzy jak najszybciej pragną uwolnić się od ciężaru pielęgnacji swoich cierpiących rodziców. W taki mniej więcej sposób rozumują i opowiadają się za eutanazją ludzie o anemicznej wierze w Boga i ateiści niewierzący w życie wieczne.
Warto jednak sobie uświadomić, że sensowność ludzkiego cierpienia w oczach Pana Boga jest zupełnie inna niż rozumieją ją ludzie, którzy utracili kontakt ze swoim Stwórcą. Zamiary Boga względem ludzkiego cierpienia są naprawdę inne od myślenia ludzi. Warto może przez moment posłużyć się przykładem wziętym z życia zwierząt, które poddane są bolesnym eksperymentom w celu sprawdzenia leczniczych właściwości niektórych substancji, które później mają być stosowane u ludzi w celach leczniczych.
W czasie prowadzonych eksperymentów zwierzętom „metodą prób i błędów” wstrzykiwane są pewne substancje, które wywołują bolesne cierpienia. W czasie eksperymentalnych zabiegów niektóre zwierzęta giną albo żyją z uszkodzonymi organami. Zwierzęta nie są świadome i nie mają żadnego pojęcia czemu oraz komu służą ich cierpienia. O tym wiedzą tylko osoby przeprowadzające eksperymenty. Prowadzenie tych naukowych badań jest jednak bardzo ważne i konieczne, jeżeli chcemy pomagać chorym ludziom. Ich celem jest poszukiwanie nowych sprawdzonych substancji, by można je było zastosować w leczeniu i uwalnianiu od cierpienia wielu chorych ludzi. Boleśnie przeżywamy, że cierpią zwierzęta, ale ich cierpienie nie jest bezsensowne, ponieważ w ten sposób ratuje się wiele osób.
Jeżeli chodzi o sensowność cierpienia ludzi, warto się zastanowić, czy podobna sytuacja nie zachodzi na wyższym poziomie istnienia innych bytów w istniejącym i ciągle rozszerzającym się wszechświecie. Chrześcijanie i wyznawcy innych wielkich religii są przekonani i głęboko wierzą, że istnieje wyższa nadprzyrodzona rzeczywistość, na której czele jest Pan Bóg, który stworzył wszechświat, umieścił w nim człowieka i nim się opiekuje. Człowieka stworzył z miłości na swoje podobieństwo i pragnie z nim wiecznie przebywać w chwale swego królestwa.
Osoby wierzące w Boga są przekonane, że dzięki przyjęciu i akceptacji cierpienia ludzie mają możliwość poprzez wiarę, nadzieję i miłość nawiązać ze swoim Stwórcą bliższą pozytywną relację. Mają szansę przeprosić Pana Boga za grzechy, które w życiu popełniali. Mogą prosić poprzez akceptację cierpienia o nawrócenie grzeszników, krewnych i znajomych. Głęboko wierzą, że przez świadome przyjęcie cierpienia powstrzymują karzącą rękę Pana Boga za wielką niewdzięczność ludzi względem Stwórcy. Przyjmując z pokorą cierpienie, wypraszają pomoc Pana Boga dla siebie i bliźnich. Stosowanie eutanazji byłoby unicestwieniem tych wielkich nadprzyrodzonych dóbr zasługujących na radosne i pełne miłości życie wieczne.
Przeciwnicy życia
Pięknie potrafimy mówić o życiu i jego walorach. Za wszelką cenę pragniemy je wydłużyć, by za wcześnie nie utracić. Poprzez różne medyczne zabiegi staramy się zwalczać choroby. Wpisujemy w najważniejsze światowe kodeksy i konstytucje prawo do życia, jako pierwsze i nienaruszalne, twierdząc, że życie ludzkie jest największą wartością, a każdy człowiek ma nienaruszalne prawo do istnienia. Ktokolwiek by zniszczył życie drugiego człowieka, będzie osądzony i wymierzona mu będzie najsurowsza kara. W wielu krajach za zabójstwo człowieka grozi kara śmierci. Podobnie objawiony przez Boga Dekalog zabrania odbierania życia ludziom. W piątym przykazaniu broni prawa każdego człowieka do życia w krótkiej, ale jakże jasnej i zasadniczej wypowiedzi: „Nie zabijaj”.
Jako chrześcijanie mamy być obrońcami każdego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Wierzymy, że takie prawo ustanowił sam Bóg, Stwórca nieba, ziemi i każdego człowieka. Jak zatem wytłumaczyć „czarne marsze kobiet”, które z taką agresją domagają się aborcji na żądanie. Większość tych kobiet zostało ochrzczonych, wiele z nich deklaruje się jako wierzące, ale to im nie przeszkadza, by publicznie domagać się liberalizacji prawa aborcyjnego. To wprost niesłychane, do jakich zachowań posuwają się kobiety w naszym kraju, jakie bluźniercze treści wykrzykują na ulicach naszych miast: „Mam prawo do własnego brzucha”, „Z własną macicą mogę zrobić, co zechcę i nikt nie ma prawa mi zabronić”.
Prawdą jest i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie podważał twierdzenia, że to jest twój brzuch i twoja macica. Własny brzuch możesz chirurgicznie zaszyć, jeżeli nie możesz zapanować nad nadmiernym łaknieniem i przez to tyjesz, a pragniesz atrakcyjnie wyglądać. Możesz zażywać różne substancje odchudzające, jeżeli wierzysz, że pomogą ci w zmniejszeniu twojego brzucha. Możesz odpowiednio formować swój brzuch poprzez różne ćwiczenia fizyczne. To wszystko możesz i nikt nie będzie miał do ciebie o to pretensji. Musisz jednak przyznać, że w twoim brzuchu (kiedyś mówiło się pod sercem matki) zamieszkał mały bezbronny człowiek i jest w początkowym stadium własnego rozwoju. Chociaż znalazł się w twoim łonie, jak twierdzisz nieproszony, bo inne miałaś plany na przyszłość, to jednak jest to twoje dziecko oraz mężczyzny, który jest jego ojcem. Jakie masz prawo, by go zniszczyć, pozbawić życia, gdy jest jeszcze taki mały i bezbronny.
Kobieto, matko! opanuj swoje złe i zbrodnicze emocje, które zagnieździły się w twoim sercu i umyśle. Nie masz żadnego prawa, by bezdusznie pozbywać się swojego dziecka, żądając aborcji. Lekarze oznajmili ci, że badania prenatalne wskazują, że ciąża niezbyt prawidłowo się rozwija i twoje dziecko może być obciążone różnymi wadami. To bardzo bolesna wiadomość, ale czy to jest powód, że ty jako matka masz to swoje dziecko abortować. Spokojnie rozważ to wszystko w swoim sumieniu, a jeżeli wierzysz w Boga, to staraj się z Nim szczerze rozmawiać. Chciej mieć zaufanie do ludzi, którzy w tej trudnej dla ciebie sytuacji przyjdą ci z pomocą. Nie wychodź na ulice i nie przyłączaj się do osób, które w swojej nienawiści do życia same nie wiedzą, co czynią. Ogarnięte złymi emocjami może za nieudane dotychczasowe życie osobiste jeszcze bardziej sobie szkodzą i poprzez nierozważne zachowania zaszkodzą także innym kobietom.
Zdziczenie obyczajów
Bardzo trudne pod każdym względem było życie w latach komunistycznego zniewolenia. Polacy byli karmieni fałszywą propagandą i ogołoceni nawet z podstawowych artykułów żywnościowych. Więcej niż połowa naszego społeczeństwa tych czasów nie pamięta, bo jeszcze nie było ich na świecie, albo byli małymi dziećmi. Przez szereg lat na półkach sklepowych widniała tylko sól i ocet. Jedynie te artykuły można było jeszcze kupić bez ograniczeń. Pozostałe artykuły żywnościowe były sprzedawane na podstawie specjalnych kartek, na których wypisane były skromne ilości masła, mięsa, cukru, margaryny, kaszy i innych mniej znaczących artykułów spożywczych. Było to wielkie upokorzenie ludzi, którzy ciężko pracowali i byli świadkami, jak setki i tysiące olbrzymich transporterów z żywnością wywożono do Związku Radzieckiego i innych krajów komunistycznych. O wiele lepsze życie mieli funkcjonariusze władzy komunistycznej różnych stopni. Pełniący różne funkcje zaopatrywali się w osobnych, tylko dla nich przeznaczonych, sklepach.
W tych trudnych dla ogółu obywateli czasach zrodził się wspaniały powszechny ruch solidarności. Ludzie, kierując się ewangeliczną mądrością, a nie bronią czy obelgami, domagali się sprawiedliwości społecznej i normalnego życia. Byli wtedy ze sobą zjednoczeni i wyrozumiali dla siebie. Wspólnie walczyli o wolność we własnym kraju okupowanym przez dziesiątki lat przez reżim komunistyczny. Do walki o wolność i sprawiedliwość ramię w ramię obok siebie stanęli robotnicy, studenci, młodzież, intelektualiści oraz mieszkańcy wsi. W sposób pokojowy domagali się wolnych związków zawodowych, wolnych mediów, sprawiedliwego wynagradzania za ciężką pracę, poszanowania wartości religijnych, które z ogromną siłą wypierane były przez propagandę ateistyczną.
Władza komunistyczna zafundowała nam stan wojenny, podczas którego śmierć poniosło wielu naszych rodaków. Wielu ludzi zostało rannych, a gdy otworzyły się granice, Polacy masowo zaczęli wyjeżdżać do innych krajów za pracą i chlebem. Była to jedna z największych strat dla naszego Narodu. Młodzi i wykształceni najmowali się do różnej pracy w krajach bogatych, a nasz kraj tracił zdolnych, przedsiębiorczych ludzi. Ten dramat trwa do dnia dzisiejszego i trudno go zahamować. Coraz bardziej brakuje nam lekarzy, wykształconych inżynierów, twórczych młodych przedsiębiorców. Z każdym rokiem rośnie liczba emerytów, ludzi zniszczonych wieloletnią, wytężoną pracą, którzy niewiele się dorobili w państwie komunistycznym i mają dosyć życia w nowej, często dla wielu niesprawiedliwej, rzeczywistości.
W roku 2015 odbyły demokratyczne, legalne wybory, w wyniku których po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego władzę w Polsce przejęło ugrupowanie Prawo i Sprawiedliwość. Od tego momentu nasiliły się bardzo niebezpieczne polityczne spory i kłótnie, które coraz bardziej emocjonalnie dzielą naszych rodaków. U niektórych pojawił się grzech nienawiści. Sytuacja staje się coraz groźniejsza. Pojawiło się wielu nieodpowiedzialnych politykierów, którzy wyprowadzają ludzi na ulicę i podgrzewają negatywne emocje i nastroje. Przeciwnicy rządzących wywlekają swoje pretensje i żale poza granice naszego kraju, co osłabia pozycję naszej Ojczyzny na forum międzynarodowym. Jest to żałosne, że Polacy po uzyskaniu wolności nie umieją jej pozytywnie zagospodarować.
Obserwując nawet pobieżnie sytuację w naszej Ojczyźnie, trzeba z żalem stwierdzić, że zmieniło się wiele na niekorzyść w mentalności niektórych rodaków. Zwaśnione strony nie umieją ze sobą normalnie rozmawiać, tak jak w okresie prawdziwej solidarności, gdy walczyliśmy z wielką militarną i polityczną potęgą. Ludzie wtedy kierowali się ewangeliczną mądrością i roztropnością. Ludzie wierzący prosili o pomoc Pana Boga, trwając na modlitwie i Eucharystii. Na prośbę modlącego się Ludu Pan Bóg nie pozostał obojętny i Polacy mądrze rozwiązywali bardzo trudne problemy, co doprowadziło do wielkiego zwycięstwa. Solidarnością i mądrością zadziwialiśmy naszych sąsiadów. Dzisiaj wielu rodaków odwraca się od wiary w Boga i chrześcijańskiej mądrości, dlatego tak trudno nam roztropnie i mądrze rozwiązywać o wiele mniejsze niż kiedyś społeczne i polityczne problemy. Odnosi się takie wrażenie, że dzisiejsza egoistycznie zaślepiona opozycja chyba już nie dba o wspólne dobro Narodu, ale o zdobycie na nowo władzy i o własne prywatne interesy. Można ich porównać do małych dzieci, które znalazły się w piaskownicy i pragną w niej zajmować zawsze pierwsze miejsce i mieć do dyspozycji wszystkie zabawki, a gdy ich nie uzyskują, stają się gniewni i agresywni, aż w końcu potrafią ze wspólnej zabawy uczynić piekło.
Za kilka dni przeżywać będziemy święta Bożego Narodzenia. Stwórca człowieka i wszechświata przychodzi do ludzi, by ich pojednać ze sobą i nauczyć właściwie i mądrze żyć pomiędzy sobą. Przyjmijmy to Boże orędzie wzajemnej miłości i poszanowania każdego człowieka. Niech w naszej Ojczyźnie pomiędzy rodakami zakończą się niepotrzebne spory, a zaistnieje prawdziwy Chrystusowy pokój.
Walczący z Kościołem
Obecnie niemal w każdym europejskim kraju są pewne ugrupowania polityczne i społeczne, które bardzo krytycznie nastawione są do Kościoła i wszelkiej jego działalności. Podobnie jest w naszej Ojczyźnie. Ideolodzy komunistyczni w Związku Radzieckim i w krajach demokracji ludowej zaciekle niszczyli wszelkie przejawy życia religijnego. W Polsce Ludowej katolicy byli obywatelami drugiej kategorii. Wydawało się, że po obaleniu komuny i nastaniu nowej rzeczywistości będzie zupełnie inaczej. Niestety tak się nie stało. Pojawili się ludzie, którzy pod wpływem ateistycznej liberalnej ideologii stanęli do otwartej walki z Kościołem. Pragną go całkowicie zniszczyć, a naukę Jezusa Chrystusa wymazać z serca i umysłu niejednego wierzącego człowieka. Czynią wszystko, by pomniejszyć znaczenie Kościoła zarówno w życiu pojedynczego człowieka wierzącego, jak i w wierzącym w dużym procencie społeczeństwie. Przeciwnicy Kościoła swoje uzdolnienia i talenty otrzymane przecież od Pana Boga koncentrują na krytyce Kościoła, nie dostrzegając nic pozytywnego w jego działalności.Szkalują Kościół różnymi kłamstwami i oszczerstwami po to tylko, by Go ośmieszyć i zdeprecjonować w oczach ludzi. Cieszą się, gdy wierni odchodzą od Kościoła i stają się wobec Niego obojętni.
Przyczyn negatywnego nastawienia do Kościoła jest wiele. Niektóre osoby mają osobiste urazy względem ludzi wierzących w Boga i osób duchownych. Niewłaściwe zachowania i zupełnie niepotrzebne konflikty wywołały negatywne emocje, które nie zostały dotychczas pozytywnie rozwiązane. Przyczyną zwalczania Kościoła jest także duża ignorancja u niektórych ludzi walczących z Kościołem, odnośnie jego natury, celu oraz posłannictwa, które ma wypełniać w świecie. Wiele osób wychowywało się w rodzinach obojętnych religijnie. Dzieci nie uczęszczały na lekcje religii, czyli zostały pozbawione podstawowych wiadomości o Panu Bogu i Kościele. Młodzież w okresie dorastania wzrastała i nadal wzrasta w atmosferze oddziaływań propagandy laickiej i filozofii konsumpcji.
Główna jednak przyczyna walki z Kościołem tkwi najprawdopodobniej w sferze codziennego życia, które jest niezgodne z przykazaniami Bożymi. Konflikt, jaki zachodzi pomiędzy postępowaniem a wymogami dekalogu wyzwala negatywne nastawienie i agresję względem Kościoła, który nieustannie przypomina o życiu etycznym i moralnym. Kochać Boga ponad wszystko, a bliźniego jak samego siebie, wcale nie jest łatwe w codziennym życiu. Przykazania Boże odnoszące się do bliźnich: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie oczerniaj innych, mów zawsze prawdę, szanuj rodziców, bez nadprzyrodzonej motywacji i pomocy Boga trudne są do zrealizowania.
Niełatwe są też do zrealizowania pierwsze trzy przykazania dekalogu odnoszące się do Pana Boga jako Stwórcy i najważniejszego Prawodawcy. W codziennym życiu ludzie najczęściej są zainteresowani zaspakajaniem własnych zmysłów, interesują się bardziej stworzeniami niż samym Stwórcą. Stworzenia są do zagospodarowania niemal na wyciągnięcie ręki. Pan Bóg jako Osoba czysto duchowa nie jest poznawalny wyłącznie naszymi zmysłami, ale poprzez sprawności ludzkiego ducha. Bez duchowego wysiłku Pan Bóg może być przez człowieka nierozpoznany, a to grozi wielkim zubożeniem rozumnej i wolnej istoty, czyli człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo swego Stwórcy. Poszukiwanie Boga wymaga wytrwałości i wielu wyrzeczeń. Niestety ludzie na ogół są zbyt leniwi i mało wytrwali w poszukiwaniu Pana Boga. Kościół nieustannie nawołuje i przypomina o powinności poszukiwania Pana Boga i moralnych wymogach względem Stwórcy i bliźnich. To nie podoba się wielu ludziom i często wywołuje złość i agresję w stosunku do Kościoła.
Nie jest łatwe wyzwalanie się z grzechów głównych, takich jak zazdrość, pycha, lenistwo, nieumiarkowanie w zmysłowości, ponieważ skłonność do grzechów zakorzeniona jest w naturze człowieka. O wiele łatwiej przychodzi nam czynić zło niż dobro. Ta skłonność występuje u każdego z nas. Człowiek, który pragnie się wyzwolić z tej grzesznej skłonności, powinien liczyć na pomoc Pana Boga poprzez nabytą sprawność, jaką jest nadprzyrodzona wiara. Niestety często tej żywej i dojrzałej wiary brakuje wielu ludziom. Liczą wyłącznie na siebie i ponoszą olbrzymie straty moralne. Pan Bóg w objawieniu zachęca ludzi do nieustannego duchowego rozwoju. Człowiek nie może hołdować i dogadzać tylko i wyłącznie własnemu ciału, żyć na poziomie własnych zmysłów, ale ma szczególnie dbać o rozwój własnej duszy, a to łączy się z dużymi wyrzeczeniami.
Wysiłek człowieka musi zmierzać do odszukania prawdziwego Boga i zawarcia z Nim przyjaźni. Ludzie pyszni nie mają najczęściej odpowiedniej motywacji i pragnienia, by poszukiwać Pana Boga. Często sami pragną być bogami. Wdrapują się na tron prawdziwego Boga i o wszystkim sami chcą decydować. Za wszelką cenę pragną rządzić nie tylko sobą, ale także innymi, a niektórzy nawet całymi społecznościami. Przykładem takiego postępowania boleśnie przeżywanego przez ludzkość w ubiegłym wieku były dwie laickie ideologię dwóch systemów politycznych, które po odrzuceniu Pana Boga jako jedynego Prawodawcy zawładnęły światem i stworzyły zbrodniczą gehennę dla milionów istnień ludzkich.
Obydwa systemy polityczne najpierw odrzuciły Pana Boga, a potem z ogromną nienawiścią zwalczały Kościół Chrystusowy. Te bolesne doświadczenia milionów ludzi z ubiegłego stulecia powinny być ostrzeżeniem i przestrogą na przyszłość. Pamiętać należy, że Kościół Chrystusowy to nie tylko instytucja czysto ludzka, ale Bosko-ludzka, której Głową jest sam Jezus Chrystus, a my ochrzczeni, niedoskonali ludzie, Jego członkami. Kościół nieustannie przypomina nam, jak mamy żyć moralnie i szlachetnie, by budować sprawiedliwą rzeczywistość ziemską i osiągnąć życie wieczne. Kościół nie jest wrogiem ludzi, ale ich największym dobrodziejem i przyjacielem. Dlatego nie trzeba go zwalczać, ale swoim moralnym życiem przyczyniać się do Jego rozwoju, by nauka Jezusa Chrystusa mogła być głoszona w każdym narodzie, który pragnie się rozwijać, a jego obywatele pragną żyć w przyjaźni i pokoju.
Kościelny urzędnik
Pragnę, by Kościół intensywnie się rozwijał dla dobra poszczególnych ludzi i całych społeczności. Niepokoję się jednak faktem, że niektóre dzisiejsze parafie stają się bardziej „kościelnym urzędem” niż prawdziwym, pełnym miłości duszpasterstwem otwartym dla wszystkich potrzebujących duchowego i materialnego wsparcia ludzi. Niektórzy kapłani obojętnieją w oddziaływaniach duszpasterskich, stając się zwykłymi „urzędnikami kościelnych instytucji”. Są zaskoczeni, kiedy wierni dziwnie ich traktują. Tracą również dawną bliską łączność ze swoimi parafianami. Według ich oceny nie zaniedbują przecież swoich obowiązków: odprawiają msze święte, odprowadzają zmarłych na wieczny odpoczynek, chrzczą dzieci i w wyznaczonych godzinach zasiadają do konfesjonału. Czego jeszcze można wymagać, pyta ze zdziwieniem niejeden „kościelny duchowny urzędnik”, przecież wszystko jest w należytym porządku. Ludzie jednak oczekują od kapłanów o wiele więcej niż od zwykłych urzędników.
Trzeba mieć świadomość, że obecnie nie tylko świeccy katolicy ulegają laickiemu myśleniu i układają sobie życie według propozycji konsumpcyjnej filozofii życia, ale też temu samemu oddziaływaniu ulegają osoby duchowne. Szkoda, że u niektórych kapłanów zabrakło głębszej duchowej refleksji nad własnym powołaniem i misją, do jakiej zostali wezwani przez Jezusa Chrystusa. Zagubili się w kapłańskim życiu, ponieważ za mało dbali o swój własny duchowy rozwój. Mało w ich życiu było modlitwy i łączności z Panem Bogiem.
Jeżeli chcemy mieć gorliwych duszpasterzy, trzeba się za nich gorąco modlić i otaczać ich duchową opieką, aby byli święci i wierni swemu powołaniu, by nie stawali się tylko „kościelnymi urzędnikami”, ale przez całe życie byli troskliwymi duszpasterzami.
Obecnie, gdy laickie myślenie opanowuje tak wielu chrześcijan, urzędnicze nastawienie duchownych nie wystarcza, by Kościół mógł się normalnie rozwijać. Na naszych oczach wyrastają duchowe pustynie ludzkich serc i umysłów pozbawione łączności z Panem Bogiem. Potrzebni są zatem święci i gorliwi duszpasterze, bo żniwo jest wielkie, a gorliwych i aktywnych duchownych ciągle mało. Prawdziwy duszpasterz nieustannie poszukuje zagubionych owiec. Z żarliwością głosi Ewangelię, nie ustaje w modlitwie, by ludzie obojętni religijnie powrócili do Pana Boga. Usiłuje tworzyć ewangeliczne wspólnoty i nieustannie motywuje je do coraz większej chrześcijańskiej doskonałości. Pomimo ogromnej obojętności religijnej w dzisiejszym świecie istnieje wielkie zapotrzebowanie na gorliwych duszpasterzy, a nie na kościelnych urzędników, którzy zagubili się w swoim kapłańskim powołaniu i tylko dryfują sami uwikłani w konsumpcję codziennego życia, dbając wyłącznie o siebie i własne interesy.
Pouczająca lektura! Doceniam szczegółowość i dokładność. Szkoda tylko, że niektóre fragmenty są zbyt techniczne dla laików. Mimo to, świetne źródło wiedzy!
Dziękujemy